Szczotkowałem go stalową szczoteczką, aby zobaczyć czy są pierścienie aluminiowe. Ale w przeciwieństwie do innych z pobliża nie dało się uzyskać białego koloru. Czerwona i chropowata rdza nie schodziła. Nie ruszałem, bo okolica bogata w odłamki z granatów artyleryjskich, dlatego nie chciałem sprawdzać jak stabilny jest zapalnik. Nie widziałem niczego podobnego w niczyich zbiorach. W Rudniku nad Sanem koledzy po kiju otwarli prywatne muzeum. Poniżej fotki z wystawy czasowej, jaka jest w Nisku. Ale i tu nie ma nic podobnego. Oni mają tyle lepiej, że w Rudniku przed II wojną był zakład utylizacji amunicji i docierało tam żelastwo z całej Europy. Co się nie dało rozbroić to wysadzali - dzięki temu mają różne okazy, których normalnie nie było szans trafić w innych miejscach.