Pobojowisko

Historia gospodarcza Podkarpacia. Młynarstwo w 20-leciu międzywojennym

Offline Pani Zuzanna

  • Moderator
  • Kapitan
  • *
    • Wiadomości: 437
    • Karma: +3/-0
 Znalazłam dość ciekawy artykuł o młynarstwie w okresie 20- lecia międzywojennego na Podkarpaciu. Tu wstawiam link http://www.podkarpackiesmaki.pl/pl/kulinaria-podkarpackie/z-kart-historii/art1,historia-gospodarcza-podkarpacia-mlynarstwo-w-20-leciu-miedzywojennym.html
Na razie byłam w młynie w Harcie a za jakiś czas odwiedzę inne.

Młynarz równy sołtysowi

Pierwszym zawodem, któremu poświecimy uwagę jest młynarstwo. Wybór ten nie jest przypadkowy. W ówczesnej gospodarce, opartej głównie na rolnictwie, praktycznie w każdej większej osadzie, wsi, miasteczku czy nawet mieście (przedmieścia) istniał młyn, początkowo młyn wodny, później wiatrak, następnie parowy czy też turbinowy. Osoby trudniące się tą profesją były w poważaniu lokalnej społeczności, a w hierarchii wiejskiej zajmowały wysoką pozycję, tuż po dziedzicu, plebanie (proboszczu), nauczycielu i organiście. Pozycja ta była niemal równa wójtowi czy sołtysowi.

Bycie właścicielem młyna dawało pokaźny zysk, dlatego właściciel czy też dzierżawca folwarku czy dworu, był także jego posiadaczem. A jeśli sam nie zakładał młyna, to przynajmniej pozostawiał sobie kontrolę nad jego działalnością. To właśnie dziedzic wsi decydował ile młynów chce mieć na terenie swojej posiadłości, a także komu i za jaką opłatę w drodze specjalnego przywileju powierzy prowadzenie młyna. Właściciel dóbr ustalał także zakres określonego terytorium, z którego podlegli mu chłopi zobowiązani byli mleć zboże w danym młynie. Był to tzw. przymus mlewa, dość dotkliwy dla chłopów, zwłaszcza tych którzy mieli niewielki areał gruntowy, a do mielenia mąki z powodzeniem używali żaren. Jeśli nie korzystali z młyna, to i tak musieli uiścić określoną w przywileju opłatę młynarzowi, jako swoista rekompensatę za utracony przez niego zysk. Warto dodać, że uprzywilejowaną pozycję młynarzy wśród chłopów wiejskich sankcjonował przywilej zwalniający ich z odrabiania pańszczyzny. W zamian za to byli oni zobowiązani tylko do uiszczania na rzecz Skarbu podatku od każdego działającego koła wodnego.

 

Pojawiły się w XII w.

Młynarstwo było chyba najbardziej intratnym spośród wszystkich rzemiosł wiejskich. Młynarze należeli do elity społecznej ówczesnej wsi, nie tylko z racji specyficznych obowiązków na rzecz pana, ale przede wszystkim z tegoż względu, że byli najzamożniejsi. Jego pozycja w środowisku wiejskim rosła wraz z ewolucją w gospodarowaniu na roli. Jeszcze w średniowieczu do wymłócenia zboża wystarczał cep, a także prażenie ziarna, czy też jego mielenie w żarnach. Zmiana sposobu gospodarowania, wprowadzenie przesławnej trójpolówki, zastąpionej na przełomie XVIII i XIX w. płodozmianem, znacząco wpłynęły na zwiększenie poziomu plonów. Duża ilość ziarna spowodowała, nie tylko nieopłacalność wyrobu mąki starymi metodami, ale przede wszystkim niemożność przerobienia ciągle zwiększającej się ilość surowca.

Pierwsze młyny, a były to młyny wodne, pojawiły się na ziemiach polskich w XII-XIII w., stając się powszechne w okresie staropolskim, zaś wraz z uprzemysłowieniem w ciągu XIX w. zaczęły zanikać, choć na Podkarpaciu przetrwały jeszcze do okresu międzywojennego. W XVI w. zaczęły się pojawiać młyny napędzane siłą wiatru – wiatraki, początkowo koźlarze, później (XVII w.) tzw. holendry, a w XIX w. młyny motorowe, które wyparły nie tylko młyny wodne, ale i wiatraki (dość liczne w międzywojniu w jasielskiem, krośnieńskiem, mieleckiem i kolbuszowskiem). Szczytem rozwoju techniki młynarskiej było pojawienie się na Podkarpaciu w okresie międzywojennym młynów turbinowych.

Obecność we wsi młyna planowano w zasadzie już przy jej lokacji. W średniowieczu urządzając od podstaw wieś spiętrzano wody przepływającego przez nią potoku, tak aby mógł powstać staw, który będzie siłą napędową dla koła młyńskiego lokowanego na grobli, dzięki czemu uzyskiwano dostateczny prąd (siłę) wody umożliwiający poruszanie początkowo jednego, następnie i drugiego koła młyńskiego.

Młyny dwukołowe pojawiły się w XVII w. w większych miejscowościach, zazwyczaj należąc do dworu, co zamożniejszego pana, następnie bogatsi młynarze, unowocześniając swoje młyny na przełomie XVII i XVIII w. zaczęli wprowadzać drugie koło. Niejednokrotnie także młyny dworskie były dzierżawione przez bardziej przedsiębiorczy element wiejski. Pod koniec XVIII w. w Galicji wraz z kolonizacją józefińską na terenie dzisiejszego Podkarpackiego pojawili się niemieccy osadnicy, także młynarze pochodzący z różnych zakątków wielonarodowej monarchii habsburskiej. Zdarzało się, że w kilku koloniach czy nieodległych od nich wsiach, a nawet miasteczkach czy miastach pojawiali się przedstawiciele tego samego rodu młynarskiego, którzy budowali lub wydzierżawiali młyny, osiedlając się i wtapiając w lokalną społeczność polską. Przykładem takiego rodu młynarskiego byli Ungeheuerowie, którzy przybywszy na Podkarpacie na przełomie XVIII i XIX w. założyli młyny w Godowej, Pogwizdowiu, Przemyślu, Staromieściu, Trzcianie a także podrzeszowskiej Wilkowyi. W XIX w. młynarstwo stało się jeszcze bardziej dochodowe, dlatego też zaczęli się nim trudnić także Żydzi, którzy praktycznie zdominowali ten zawód już na początku XX stulecia.

 

Zniknęły z podkarpackiego krajobrazu

Współcześnie zawód młynarza należy do tak zwanych ginących zawodów. Brak już praktycznie w krajobrazie wiejskim drewnianych młynów wodnych o charakterystycznych kołach zamachowych czy wiatraków. Gdzieniegdzie pozostały jeszcze murowane młyny wodne lub motorowe, rzadziej turbinowe o międzywojennej metryce. Ale nawet te nieliczne ślady rzemiosła wiejskiego są współcześnie bezmyślnie niszczone lub zamieniane na obiekty użyteczności publicznej, czego przykładem jest wtopienie młyna w podrzeszowskim Trzebownisku w nowy ceglany budynek, czy też przebudowa, a raczej nadbudowa młyna w Racławówce. W okolicy Rzeszowa do niedawna zachowane były dwa drewniane młyny wodne. Jeden z nich, w Krzemienicy rozebrano w 2006 r., ostatni w Nowej Wsi (gmina Trzebownisko) rozpada się w oczach.

Podkarpackie wiatraki (w sumie 120) znajdowały się w 65 miejscowościach należących w okresie międzywojennym do dwóch województw: lwowskiego (43 miejscowości; 78 wiatraków) i krakowskiego (22 miejscowości; 42 wiatraków; powiaty jasielski, mielecki, ropczycki i pilzneński). Najwięcej, bo aż 8 wiatraków w 1928 r. zanotowano w Hankówce (pow. Jasło), a także w Kraczkowej (pow. Rzeszów) – po 5 obiektów. Na terenie podkarpackiej części ówczesnego woj. krakowskiego w powiecie jasielskim było ich 18, w mieleckim 22, a w pilzneńskim i ropczyckim tylko po jednym wiatraku.

Poniżej prezentujemy wykaz podkarpackich wiatraków i ich właścicieli znajdujących się na terenie dzisiejszego Podkarpacia w 1928 r.

1. Błażowa (pow. Rzeszów): Kzura; 2. Brzeżanka (pow. Strzyżów): J. Wirnas; 3. Brzyska Wola (pow. Łańcut): S. Skowronek; 4. Chorkówka (pow. Krosno): A. Nitka; 5. Chotowa (pow. Pilzno): W. Klimek; 6. Cieplice (pow. Jarosław): M. Szewczyk; 7. Cmolas (pow. Kolbuszowa): 1) P. Jachyra, 2) J. Posłuszny, 3) M. Starzałek; 4) J. Tęcza; 8. Czarnorzeki (pow. Krosno): 9. Dzikowiec (pow. Kolbuszowa): 1) J. Byszek, 2) W. Sitko; 10. Dzików (pow. Tarnobrzeg): Ch. Blitzer; 11. Futoma (pow. Rzeszów): 1) W. Kruczek, 2) W. Panek; 12. Gawłuszowice (pow. Mielec): Stanisław Stachowicz; 13. Gliny Małe (pow. Mielec): F. Działo; 14. Gwoźnica Górna (pow. Strzyżów): J. Lubas; 15. Hadykówka (pow. Kolbuszowa): 1) M. Bajor; 2) J. Posłuszny; 3) J. Ziętek); 16. Hankówka (pow. Jasło): 1) J. Cholewiak, 2) Jankowska, 3) W. Juszczyk, 4) J. Keroch, 5) J. Koska, 6) P. Kobularz, 7) A. Kwarciany, 8) J. Kwarciany; 17. Hłomcza (pow. Sanok): M. Śpiewak; 18. Husów (pow. Łańcut): Kuźniów; 19. Jaremówka (pow. Jasło): 1) J. Rosocha, 2) J. Zawiecha; 20. Jasionka (pow. Krosno): 1) J. Chłap, 2) F. Głód, 3) E. Szopa, 4) A. Szyszlak; 21. Jastrzębiec (pow. Łańcut): 1) J. Kaczmarczyk, 2) J. Kiełboń, 3) J. Mazurek; 22. Kębłów (pow. Mielec): Obara; 23. Kiełków (pow. Mielec): Wilk; 24. Komorów (pow. Kolbuszowa): F. Kodyra; 25. Kopcie (pow. Kolbuszowa): 1) J. Góral, 2) W. Ozga, 3) A. Rębisz; 26. Koenigsberg, ob. Woła Żarczycka (pow. Łańcut): M. Olchowski; 27. Kraczkowa (pow. Rzeszów): 1) J. Bem, 2) J. Grym, 3) J. Gut, 4) J. Mekrut, 5) A. Olech; 28. Krościenko Wyżne (pow. Krosno): 1) J. Omachel, 2) F. Pelczar; 29. Kupno (pow. Kolbuszowa): 1) J. Lis, 2) J. Miazga, 3) S. Preneta; 30. Łężyny (pow. Jasło): 1) J. Socha, 2) F. Wiatrowski, 3) L. Wietecha; 31. Łubno Szlacheckie (pow. Jasło): 1) F. Antoniak, 2) J. Przyłęcki, 3) J. Wiatr; 32. Malawa (pow. Rzeszów): I. Wiech; 33. Malinówka (pow. Brzozów): W. Grefert; 34. Manasterz (pow. Przeworsk): K. Szal; 35. Matysówka (pow. Rzeszów): 1) W. Nowak, 2) M. Płonka, 3) J. Wasyl; 36. Nagórzany (pow. Sanok): S. Jakubowski; 37. Partynia (pow. Mielec): 1) J. Dereń, 2) J. Suchy; 38. Pobitno (ob. dzielnica Rzeszowa): J. Burłowski; 39. Podgrodzie (pow. Ropczyce): M. Fila; 40. Polanka (pow. Krosno): 1) J. Tałajda, 2) W. Styga; 41. Poraż (pow. Lesko): J. Maciejowski; 42. Poręby Dymarskie (pow. Kolbuszowa): Dziuba; 43. Pstrągówka (pow. Strzyżów): 1) Jan Mularski, 2) Józef Wnęk; 44. Radomyśl nad Sanem (pow. Tarnobrzeg): F. Brydak; 45. Ranishau, ob. Raniżów (pow. Kolbuszowa): Reipold; 46. Ruda (pow. Mielec): Chmura; 47. Rzędzianowice (pow. Mielec): 1) J. Hask, 2) I. Szewald; 48. Sadkowa Góra (pow. Mielec): 1) M. Groele, 2) W. Rogóż; 49. Siedliska (pow. Rzeszów): J. Kotowicz; 50. Sielnica (pow. Przemyśl): 1) J. Hubkiewicz, 2) W. Martowicz, 3) F. Niemicz; 51. Sobów (pow. Tarnobrzeg): P. Wilk; 52. Świątkowa Wielka (pow. Jasło): Petro Nagłowski; 53. Tuszów Narodowy (pow. Mielec): Franciszek Wieniarz; 54. Wampierzów (pow. Mielec): 1) F. Krupski, 2) J. Kulig; 55. Wola Otałęska (pow. Mielec): 1) Kazimierz Brzdęk, 2) Stanisław Masajada, 3) M. Pająk; 56. Wola Raniżowska (pow. Kolbuszowa): 1) M. Chrząstek, 2) J. Dul; 57. Wola Wadowska (pow. Mielec): F. Brzdęk; 58. Wólka Turebska (pow. Tarnobrzeg): M. Rojek; 59. Wzdów (pow. Brzozów): 60. Zaduszniki (pow. Mielec): J. Kielek; 61. Zarębki (pow. Kolbuszowa): 1) J. Blicharz; 2) J. Micek; 3) S. Rząsa; 62. Zarzecze (pow. Nisko): F. Kałka; 63. Zawadka Rymanowska (pow. Sanok): M. Czełak; 64. Złotniki (pow. Mielec): F. Rejżyński; 65. Zręcin (pow. Krosno): 1) J. Gaj, 2) J. Misiak, 3) J. Welcer.

 

Jak wynika z zestawienia skala zniszczeń drewnianego budownictwa technicznego w Podkarpackiem jest olbrzymia. In situ czyli w miejscu postawienia ostało się zaledwie kilka wiatraków. „Niedobitki” z ocalonych można jeszcze wypatrzeć w skansenach (Kolbuszowa, Sanok). Tym bardziej należy ocalić te resztki świadczące o rozwoju i dawnym poziomie technicznym tego rzemiosła.
                                                                                                                                                      Tomasz Filozof


Offline cyga...

  • Administrator
  • Marszałek
  • *
    • Wiadomości: 5233
    • Karma: +1/-0
Ciekawy i ciut magiczny temat.... czarcie młyny//....... :devil
wiem gdzie byl taki i do dzis chyba w krzakach leżą potężne trzy młyńskie żarna...
dam znać...  :witch


Offline Pani Zuzanna

  • Moderator
  • Kapitan
  • *
    • Wiadomości: 437
    • Karma: +3/-0
Ciekawy i ciut magiczny temat.... czarcie młyny//....... :devil
wiem gdzie byl taki i do dzis chyba w krzakach leżą potężne trzy młyńskie żarna...
dam znać...  :witch

UUUUUUUUUUU mów gdzie to jedziemy i wyciagamy 
A co do tematu to dosc magiczny , masz rację . Istnieje nawet dziedzina nauki zajmująca się młynarstwem a mianowicie molinologia.

Molinologia jest stosunkowo młodą interdyscyplinarną dziedziną nauki zajmującą się między innymi takimi zagadnieniami teoretycznymi jak pochodzenie i ewolucja młynów, uwarunkowania społeczne i gospodarcze ich powstawania, ewolucja technologii młynarskich, nazewnictwo.
Prowadzenie ww badań wymaga zaangażowania takich dziedzin nauki jak: archeologia, historia, genealogia, architektura, technologia budowlana, etnografia, prawo, matematyka i fizyka a ostatnio informatyka i grafika komputerowa w zakresie rekonstrukcji .
W celu koordynowania badań molinologicznych z inicjatywy Portugalskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Młynów Wietrznych i Wodnych ( Associacao Poruguesa de Amigos dos Moinhos) na Pierwszym Międzynarodowy Sympozjum Molinologicznym w Cascai ( Portugalia) w 1965 roku powołano Międzynarodowe Towarzystwo Molinologiczne. Ostatnie Międzynarodowe Sympozjum Molinologiczne odbyło się w dniach 6-14 czerwca 2015 roku w Sibiu ( Rumunia). 

A tu link do interesującej strony o tym temacie https://rzeczpospolitamlynarska.pl/


Offline cyga...

  • Administrator
  • Marszałek
  • *
    • Wiadomości: 5233
    • Karma: +1/-0
Warto też wspomnieć wierzeniach , zabobonach i od wieków kojarzonej z młynami wodnymi czarcich  złych mocach...jest chyba nawet jakaś legenda o młynarzu który wygrał z diabłem zakład i ten otuż ditku łabaty  :devil musiał do końca kręcić  młyńskim kołem...
z racji swojego położenie w wąwozach , przy małych wodospadach gdzie zazwyczaj gromadziła sie woda.... klimat takich miejsc miał swoją specyficzną zle kojarzącą sie aure magi...  :dead
świetnie pokazane w epizodzie z czarownicą Hrpyną z czarciego młyna w Sienkiewicza Ogniem i Mieczem...  :walka


Offline Pani Zuzanna

  • Moderator
  • Kapitan
  • *
    • Wiadomości: 437
    • Karma: +3/-0
Warto też wspomnieć wierzeniach , zabobonach i od wieków kojarzonej z młynami wodnymi czarcich  złych mocach...jest chyba nawet jakaś legenda o młynarzu który wygrał z diabłem zakład i ten otuż ditku łabaty  :devil musiał do końca kręcić  młyńskim kołem...
z racji swojego położenie w wąwozach , przy małych wodospadach gdzie zazwyczaj gromadziła sie woda.... klimat takich miejsc miał swoją specyficzną zle kojarzącą sie aure magi...  :dead
świetnie pokazane w epizodzie z czarownicą Hrpyną z czarciego młyna w Sienkiewicza Ogniem i Mieczem...  :walka

Nie no super...... ja się pytam z skąd masz moje zdjęcie o poranku  :hmm :haha
Taką legendę o nieszczęśliwym młynarzu znalazłam

Dawno , dawno temu w tym malowniczym zakątku polskich gór osiedlił się młody Rycerz  , którego zwano Bożydar.Za pieniądze z zebranych łupów wojennych zakupił w okolicach Czarnego Potoku kawałek  gruntu i postawił na nim Młyn wodny.
Niestety klientów miał niewielu , bowiem w okresach suszy  często brakowało wody w rzece i młyńskie koło zatrzymywało się. Bożydar nic nie mógł na to poradzić , więc uzasadnione stały się jego obawy o brak pieniędzy potrzebnych do założenia i utrzymania rodziny.
Zdarzało się , że dosyć często zaczął topić swe smutki w mocnym winie w okolicznej karczmie. Pewnej nocy , kiedy wracał do swego Młyna , na drodze napotkał jakiegoś nieznajomego mężczyznę, który przyłączył się do niego.Podchmielony Bożydar ,rad z towarzystwa , zaczął opowiadać  mu o swoich problemach.
Tajemniczy jegomość , ubrany cały na czarno, pilnie wysłuchał narzekań Młynarza , a potem dał mu pewną radę. Chcąc odczarować złe fatum , Bożydar miał pójść nocą na wznoszącą się nieopodal górę , zwaną Czarną Kopą.Będąc już na miejscu miał na skale wyryć pierwszą literę swojego imienia, co miało poskutkować zmianą na lepsze w jego życiu.
Bożydar uczynił jak mu poradził  towarzysz , a potem czując się bardzo zmęczony,  powrócił do domu. Spał dzień i noc , a kiedy się obudził , posłyszał zgrzytanie obracającego się koła młyńskiego.
Od tego czasu Młyn zaczął pracować na tzw. „pełny gwizdek”, gdyż mimo braku opadów , wody w Czarnym Potoku nie brakowało. Ludziska dziwili się wielce . Mawiano , że to czary jakieś , ale z drugiej strony byli bardzo zadowoleni , iż ze swym zbożem nie muszą jeździć do odległej miejscowości.
Z dnia na dzień Bożydar zarabiał  coraz więcej pieniędzy , aż w końcu stał się jednym z najzamożniejszych mieszkańców wioski. Bardzo go to cieszyło , ale nie był do końca zadowolony ze swego życia. Pomimo , iż był bardzo przystojnym mężczyzną , nie mógł znaleźć sobie narzeczonej. Napotykane kobiety zawsze w końcu od niego odchodziły.
Podczas jednej z bezsennych nocy  młody Młynarz poszedł nad rzekę i tam nieoczekiwanie spotkał swego nieznajomego dobrodzieja. Ponarzekał sobie  znów na swój pechowy los , a jego słuchacz ponownie udzielił mu rady.
Następnej nocy Bożydar poszedł na Czarną Kopę i  na skale wykuł ostatnią literę swojego imienia , a potem udał się na spoczynek.
Nie minęły dwie niedziele , a oświadczył się pięknej pannie z pobliskiej wioski i został przyjęty. Pożycie młodych było bardzo udane , choć nie do końca byli szczęśliwi. Młoda żona rozpaczała , że nie może  urodzić dziecka , a Bożydar jedynie potajemnie ocierał łzę płynącą po policzkach. Nie odważył się modlić do Boga , gdyż wiedział jak wielka jest jego wina.  Pamiętał , że zdesperowany  dwukrotnie  zaprzedał duszę Diabłu  i teraz było już za późno na żal za grzechy.
Mijały lata i kiedy wreszcie nadszedł  czas na rozstanie się z życiem doczesnym , w chacie Bożydara pojawił się znany już nam nieznajomy i zabrał  ze sobą duszę Młynarza . Żona przeżyła go zaledwie o dwie niedziele , a jej ciało spłonęło w pożarze Młyna , jaki wybuchł  podczas wielkiej burzy z piorunami.



Offline cyga...

  • Administrator
  • Marszałek
  • *
    • Wiadomości: 5233
    • Karma: +1/-0
Warto też wspomnieć wierzeniach , zabobonach i od wieków kojarzonej z młynami wodnymi czarcich  złych mocach...jest chyba nawet jakaś legenda o młynarzu który wygrał z diabłem zakład i ten otuż ditku łabaty  :devil musiał do końca kręcić  młyńskim kołem...
z racji swojego położenie w wąwozach , przy małych wodospadach gdzie zazwyczaj gromadziła sie woda.... klimat takich miejsc miał swoją specyficzną zle kojarzącą sie aure magi...  :dead
świetnie pokazane w epizodzie z czarownicą Hrpyną z czarciego młyna w Sienkiewicza Ogniem i Mieczem...  :walka

Nie no super...... ja się pytam z skąd masz moje zdjęcie o poranku  :hmm :haha
Taką legendę o nieszczęśliwym młynarzu znalazłam

Dawno , dawno temu w tym malowniczym zakątku polskich gór osiedlił się młody Rycerz  , którego zwano Bożydar.Za pieniądze z zebranych łupów wojennych zakupił w okolicach Czarnego Potoku kawałek  gruntu i postawił na nim Młyn wodny.
Niestety klientów miał niewielu , bowiem w okresach suszy  często brakowało wody w rzece i młyńskie koło zatrzymywało się. Bożydar nic nie mógł na to poradzić , więc uzasadnione stały się jego obawy o brak pieniędzy potrzebnych do założenia i utrzymania rodziny.
Zdarzało się , że dosyć często zaczął topić swe smutki w mocnym winie w okolicznej karczmie. Pewnej nocy , kiedy wracał do swego Młyna , na drodze napotkał jakiegoś nieznajomego mężczyznę, który przyłączył się do niego.Podchmielony Bożydar ,rad z towarzystwa , zaczął opowiadać  mu o swoich problemach.
Tajemniczy jegomość , ubrany cały na czarno, pilnie wysłuchał narzekań Młynarza , a potem dał mu pewną radę. Chcąc odczarować złe fatum , Bożydar miał pójść nocą na wznoszącą się nieopodal górę , zwaną Czarną Kopą.Będąc już na miejscu miał na skale wyryć pierwszą literę swojego imienia, co miało poskutkować zmianą na lepsze w jego życiu.
Bożydar uczynił jak mu poradził  towarzysz , a potem czując się bardzo zmęczony,  powrócił do domu. Spał dzień i noc , a kiedy się obudził , posłyszał zgrzytanie obracającego się koła młyńskiego.
Od tego czasu Młyn zaczął pracować na tzw. „pełny gwizdek”, gdyż mimo braku opadów , wody w Czarnym Potoku nie brakowało. Ludziska dziwili się wielce . Mawiano , że to czary jakieś , ale z drugiej strony byli bardzo zadowoleni , iż ze swym zbożem nie muszą jeździć do odległej miejscowości.
Z dnia na dzień Bożydar zarabiał  coraz więcej pieniędzy , aż w końcu stał się jednym z najzamożniejszych mieszkańców wioski. Bardzo go to cieszyło , ale nie był do końca zadowolony ze swego życia. Pomimo , iż był bardzo przystojnym mężczyzną , nie mógł znaleźć sobie narzeczonej. Napotykane kobiety zawsze w końcu od niego odchodziły.
Podczas jednej z bezsennych nocy  młody Młynarz poszedł nad rzekę i tam nieoczekiwanie spotkał swego nieznajomego dobrodzieja. Ponarzekał sobie  znów na swój pechowy los , a jego słuchacz ponownie udzielił mu rady.
Następnej nocy Bożydar poszedł na Czarną Kopę i  na skale wykuł ostatnią literę swojego imienia , a potem udał się na spoczynek.
Nie minęły dwie niedziele , a oświadczył się pięknej pannie z pobliskiej wioski i został przyjęty. Pożycie młodych było bardzo udane , choć nie do końca byli szczęśliwi. Młoda żona rozpaczała , że nie może  urodzić dziecka , a Bożydar jedynie potajemnie ocierał łzę płynącą po policzkach. Nie odważył się modlić do Boga , gdyż wiedział jak wielka jest jego wina.  Pamiętał , że zdesperowany  dwukrotnie  zaprzedał duszę Diabłu  i teraz było już za późno na żal za grzechy.
Mijały lata i kiedy wreszcie nadszedł  czas na rozstanie się z życiem doczesnym , w chacie Bożydara pojawił się znany już nam nieznajomy i zabrał  ze sobą duszę Młynarza . Żona przeżyła go zaledwie o dwie niedziele , a jej ciało spłonęło w pożarze Młyna , jaki wybuchł  podczas wielkiej burzy z piorunami.
ciekawa i pouczjąca opowieś... ale to jeszcze nie ta opowieść... tam diabeł za karę kręcił kołem...


Offline Pani Zuzanna

  • Moderator
  • Kapitan
  • *
    • Wiadomości: 437
    • Karma: +3/-0
Młyn
[/b][/size]

Miejsce akcji licznych opowieści ludowych, przede wszystkim → bajek magicznych (np. T 371 „Zaklęty młyn”), nowelistycznych (np. T 956B „Narzeczona zbójnika”, T 957 „Niedźwiedź i złodzieje”) i komicznych (np. T 1159 „Diabeł i śrubstak”). W tekstach folkloru występują dwa typy młyna: wodny i wiatrowy (wiatrak), które zwykle są ukazywane jako obiekty tajemnicze, niebezpieczne, pozostające pod wpływem oddziaływania mocy demonicznych.

→ Bajka ludowa w znaczne mierze odzwierciedliła rzeczywistą lokalizację młyna, która dawała chłopskiej wyobraźni powód do kreowania niezwykłych fabuł o budynku i pracujących w nim osobach. Specyfika działania urządzeń młyńskich wymagała konkretnego usytuowania obiektu, zapewniającego jak najkorzystniejsze zagospodarowanie potencjału naturalnych źródeł energii, tj. → wody lub → wiatru (Rzepkowski 2015, s. 239). W związku z tym młyny stawiano na obrzeżach wsi, z dala od pozostałych zabudowań chłopskich. Taka separacja budynku i graniczność miejsca jego wystawienia wzbudzały podejrzliwość mieszkańców wsi, rodziły przy tym magiczno-demonologiczne eksplikacje przyczyn izolacji mieszkania i warsztatu pracy młynarza. Ponadto, oddalone od wsi młyny budowano w szczególnych z perspektywy topografii wsi punktach, co nie pozostawało bez wpływu na nadawanie obiektowi różnych znaczeń. Młyny wietrzne stawiano w miejscach umożliwiających wyzyskanie maksymalnej siły mas powietrza, a więc w otwartej → przestrzeni, na wzgórzu bądź sztucznie utworzonym w celu wystawienia obiektu wzniesieniu (Adamczewski 2005, s. 70). Najlepszemu z pragmatycznego punktu widzenia miejscu pod budowę wiatraka przypisywano właściwości negatywne: przestrzeń otwartą, a więc pustą, postrzegano jako opozycyjną względem zaludnionej i okiełznanej przestrzeni orbis interior, a tym samym reprezentującą porządek zaświatowy i pozbawioną porządkujących świat ludzki reguł taksonomicznych, zarezerwowaną dla sfery demonicznej. Usytuowanie wiatraka na wzniesieniu odwołuje z kolei do właściwości dawniej przypisywanych → górze – miejscu reprezentującemu wertykalny trójpodział świata, a zarazem umożliwiającemu pokonywanie granic między jego poszczególnymi sferami. Młyny wodne natomiast wymagały odpowiednich warunków hydrologicznych, toteż stawiano je nad akwenami, co w połączeniu z separacją od wiejskich zabudowań było podstawą magiczno-demonologicznej kwalifikacji przestrzeni budynku. Na kształtowanie się wyobrażeń o omawianych obiektach wpływały chłopskie wierzenia dotyczące akwenów i ich okolic, wedle których miały być one zamieszkane przez różnego rodzaju postaci demoniczne, zwłaszcza → topielce. Młyn sąsiadujący z nawiedzanymi przez → demony stawami lub rzekami stawał się miejscem niebezpiecznym, pozostającym w mocy wrogich człowiekowi istot z → zaświatów:
Starzy ludzie to jeszcze dobrze pamiętają, jak na zakręcie Sanu pod skałą za młynem była dawniej niezmierzona głębia i wir, a siedział tam topielec (T 4060 „Topielec”; Sulisz 1907, s. 42–43);
O duchach wodnych (wodnice, kupałki) opowiadają, że lubią mieszkać w pobliżu młynów, pod upustami, w odmętach i w wirach rzek (Jastrzębowski 1893, s. 776).

Na kształtowanie negatywnego wizerunku młyna mógł mieć wpływ fakt, że w wodzie, niedaleko młynów, śmiercią tragiczną (w wyniku nieszczęśliwego wypadku, → samobójstwa) ginęli ludzie. Ze względu na gwałtowny, a w związku z tym nieusankcjonowany obrzędowo sposób rozstania się ze światem, nie odchodzili oni w zaświaty, lecz uwięzieni pomiędzy wymiarem żywych i umarłych krążyli w postaci strachów w pobliżu miejsca swojego zgonu i nękali przechodzących tamtędy ludzi:
W Staromieściu koło młyna były strachy. Dawniej był tam »zastáw na kilkanaście sążni«, w którym się wielu utopiło lub w blizkości niego powiesiło (Saloni 1908, s. 127);
W Obrzycku opowiadano, że w »w stawie koło młyna […], klęcząc na kładce, prały dwie dziewczynki. Nagle jedna z nich wpadła do wody. Druga, chcąc ją ratować, straciła równowagę i została wciągnięta przez tonącą na głęboką wodę. Od tego czasu widziano tam duchy utopionych« (brak w PBL; Łysiak 1993, s. 105).

Specyficzna lokalizacja młynów, jak też przekonanie o przebywaniu w nich istot ze świata pozazmysłowego (por. Rzepkowski 2015, s. 237) rzutowały na sposób ich bajkowej prezentacji. Obecność demonów w warsztatach produkcji mąki przybierała kształt dwojaki. Po pierwsze, obierały one siedzibę w młynach i zostawały w nich na stałe. Zadomawiały się zarówno w budynkach opuszczonych, np. „Mówiono, że w starym zawalonym młynie coś straszy” (Knoop 1895, s. 36), jak i tych zamieszkanych, przy czym w drugim wypadku obecność istot z zaświatów wiązała się często z koniecznością wyprowadzki młynarza:
Północną stroną Lusiny przepływa Wilga, którą tutaj nazywają Rzeką. Przy niej był dawniej młyn, ale tak tam djabli wojowali, że młynarz uciekł, a pan przeniósł młyn na Łaźnik (Udziela 1903, s. 38; zob. Lorentz 1913, s. 12–13).

Po drugie, związek demonów z młynem przybierał formę wizyt składanych w warsztacie zwłaszcza nocną porą (m.in. T 371 „Zaklęty młyn”, np. Lorentz 1913, s. 249; T 1159 „Diabeł i śrubstak”, np. Malinowski 1901, s. 152), co przyczyniało się bądź do szkody → młynarza bądź też przeciwnie – wywierało zbawienny wpływ na jakość i postępy pracy we młynie:
Obrał sobie dyabeł siedzibę we młyńie. Co noc o dwunastej przychodził do młynnicy i robił ludziom psoty” (T 957 „Niedźwiedź i złodzieje”; Udziela 1902, s. 59);
Za Ositniazkim młynarzem domowyk biegał zawsze w postaci czarnego kota i nigdy żadnego we młynie nie było wypadku (Podbereski 1880, s. 7).

Dowodem bytności przybyszów z „tamtego świata” we młynie miały być niezwykłe zdarzenia, do których dochodziło w okolicy, np.
Z jaj, podkładanych kurom, wylęgały się robaki, a do sąsiada zakradał się kot czarny, którego żadnym sposobem wypędzić nie było można. […] pewnego kula ognista wyleciała przez komin domu, w którym kot straszył, padła na młyn i zapaliła go (T 719 „Kot-strach (diabeł)”;Knoop 1895, s. 12).

Przekonania zarówno o niechcianej, jak i pożądanej przez młynarza obecności demonów we młynie przyczyniały się do degradacji obrazu budynku i jego mieszkańców. W pierwszym przypadku wpisywano go w obręb negatywnie waloryzowanej przestrzeni, co było swego rodzaju ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwem czyhającym w jego pobliżu. W drugim przypadku młynarz włączany był do grupy → obcych, paktujących ze złem, zachowaniem odbiegających od preferowanego modelu uczciwego i bogobojnego członka wspólnoty.

Upodobanie demonów do przebywania we młynie tłumaczyć należy wyrastającymi ze wspomnianej izolacji od pozostałych zabudowań wiejskich ludowymi wyobrażeniami jako przestrzeni usytuowanej na granicy świata ludzkiego i nieludzkiego, a przez to mocno związanej z istotami przybywającymi ze sfery pozazmysłowej. Nie bez znaczenia w tym kontekście jest nadto korelacja budynku z wodą i wiatrem, prowokująca skojarzenia z działaniem związanych z tymi żywiołami topielca i latawca.

Wielokrotnie powracający w bajkach motyw wizyt demonów we młynie i nękania młynarza mógł mieć swoje podłoże racjonalne. Dawniej obowiązujący system mierniczy prowadził do licznych nadużyć, w wyniku których nieuczciwi młynarze bogacili się chłopskim kosztem. Pojawianie się demonów w młynach można rozumieć zatem jako formę → kary wymierzanej młynarzom przez istoty nadzmysłowe (Mianecki 2002, s. 12). Tworzonego w podobnym duchu wytłumaczenia dla pojawienia się → diabła we młynie można szukać w wariancie wątku T 1160 „Żołnierz i niedźwiedź” (schemat fabularny T 1159):
Niedaleko Bnina był młyn, należący do młynarza bogatego, ale skąpego, który ludzi stale oszukiwał. Po niejakim cza­sie djabeł przyszedł do młyna i poukręcał głowy wszystkim młynarczykom. Odtąd nikt nie śmiał wejść do młyna […]; (T 1160; Knoop 1894, s. 773).

Można uznać, że czart zjawia się we młynie, by ukarać młynarza za jego skąpstwo i oszustwa (por. Baranowski 1965; Rzepkowski 2015, s. 255–266)

W kontekście podaniowego → motywu demonicznych wizyt w młynie trzeba mieć na uwadze fakt, że młynarz, wykonawca zawodu nierolniczego, posiadał odpowiednią wiedzę i umiejętności, które umożliwiały mu sprawne operowanie złożoną aparaturą młyńską. Jej działanie musiało wprawiać w zdumienie niezaznajomionych z tajnikami młynarstwa obserwatorów (Baranowski 1977, s. 114). Nie tylko podziw, lecz zapewne także lęk generowany podejrzeniami dotyczącymi obecności demonów w budynku inspirował chłopską wyobraźnię do kreowania niezwykłych opowieści o młynie.


Offline cyga...

  • Administrator
  • Marszałek
  • *
    • Wiadomości: 5233
    • Karma: +1/-0
 :OO Zuza to Twoja ta paca "akrylowe leśne licho  :dead :skull:hmm
« Ostatnia zmiana: Pon, 19 Kwi 2021, 05:19:03 wysłana przez cyga... »


Offline Pani Zuzanna

  • Moderator
  • Kapitan
  • *
    • Wiadomości: 437
    • Karma: +3/-0